Ładowanie

TERAZ:

55 lat temu premierę miał film „Sól ziemi czarnej” – dzieło otwierające śląski tryptyk Kazimierza Kutza

6 marca 1970 roku na ekrany polskich kin wszedł film „Sól ziemi czarnej” w reżyserii Kazimierza Kutza. To pierwsza część słynnego śląskiego tryptyku, który na zawsze zmienił sposób opowiadania o Śląsku w kinie. Sam Kutz nazwał ten film przełomowym i być może najważniejszym w swojej karierze. – Wcześniejsze moje filmy były rzemiosłem. Sztuka zaczęła się od filmów śląskich – mówił reżyser.

Śląsk w oczach Kutza

„Sól ziemi czarnej” to opowieść o powstaniach śląskich (1919–1921), ale nie w konwencji monumentalnego fresku historycznego, lecz przez pryzmat losów zwykłych ludzi – górników, ich rodzin i lokalnej społeczności. Film pokazuje ich walkę, tęsknotę za wyidealizowaną Polską oraz dylematy moralne, z jakimi musieli się zmierzyć.

Kalendarz stuknął mi już 38 razy, kiedy zawróciłem na Śląsk, by się z nim zmierzyć – wspominał Kutz w swojej książce „Klapsy i ścinki. Mój alfabet filmowy i nie tylko”. – Miałem już swoje konto zawodowe, paru przyjaciół w Warszawie i świadomość piętrzącej się nieautentyczności – dodał.

Reżyser, pochodzący ze Śląska, przez lata dystansował się od swojego dziedzictwa. – Przez całe lata nic mnie tak nie umniejszało, jak świadomość, że jestem ze Śląska – mówił w wywiadzie dla Elżbiety Baniewicz, autorki biografii „Z dołu widać inaczej”. Dopiero powrót do korzeni i stworzenie tryptyku śląskiego pozwoliło mu odkryć swoją tożsamość i artystyczną drogę.

Scenariusz, który wstrząsnął Warszawą

Scenariusz do „Soli ziemi czarnej” Kutz napisał w 1968 roku, mieszkając w Tychach. Jego inspiracją były rodzinne opowieści o powstaniach śląskich. Jednak w Warszawie, gdzie panowała atmosfera po wydarzeniach marcowych, nikt nie był zainteresowany historią Śląska. – Co kogo obchodzi Śląsk? Ten pieszczony przez władzę region czarnego złota i przodowników pracy? – pisała Aleksandra Klich w książce „Cały ten Kutz”.

Scenariusz spotkał się z krytyką w Komisji Scenariuszowej. Ludwik Starski, autor popularnych piosenek, uznał go nawet za mistyfikację. – On dwa razy do roku jeździ do Zakopanego i górale o czymś takim mu nie opowiadali – wspominał Kutz. Dopiero poparcie Jerzego Ziętka, byłego powstańca, pozwoliło na realizację filmu.

Premiera i reakcje

Film wywołał ogromne wrażenie zarówno na Śląsku, jak i w całej Polsce. – Polska wreszcie zobaczyła, że Ślązacy to prawdziwi Polacy, a nie podejrzani pół-Niemcy – powiedział Ziętek po obejrzeniu „Soli ziemi czarnej”.

Jednak nie wszyscy przyjęli film entuzjastycznie. Edward Gierek, ówczesny I sekretarz KW PZPR, skrytykował go za brak „patosu”. – Takie skromne to powstanie, po podwórkach tylko ganiają – miał powiedzieć Gierek. Mimo to film zdobył uznanie widzów i krytyków, stając się kultowym dziełem polskiego kina.

Dziedzictwo „Soli ziemi czarnej”

„Sól ziemi czarnej” to nie tylko opowieść o przeszłości, ale także głęboka refleksja nad tożsamością, historią i mitami. Film pokazuje Śląsk jako miejsce pełne kontrastów – ciemny, brudny, ale też pełen dumy i siły.

To nie jest film o Śląsku, to jest film o Polsce. Najpiękniejszy ze wszystkich, które powstały. Absolutnie czysty kryształ – mówił Wojciech Kilar, kompozytor muzyki do filmu.

Dziś, 55 lat po premierze, „Sól ziemi czarnej” wciąż porusza i skłania do refleksji. To film, który nie tylko opowiada historię Śląska, ale także przypomina, jak ważne jest zachowanie tożsamości i pamięci o przeszłości.

Źródło/ zdjęcie : PAP

Share this content: