Czy przewodniczący Rady w Toszku zapłaci stołkiem za prywatną wojnę?
W Toszku dojrzewa polityczne przesilenie. 25 września radni zdecydują w głosowaniu tajnym o dalszym losie przewodniczącego Rady Miejskiej, Rafała Kucharczyka. Powodem jest sposób, w jaki próbował zablokować budowę browaru rzemieślniczego – inwestycji, której koszt już przekroczył milion złotych.
Browar nie zostanie zatrzymany
Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej radni odrzucili uchwałę, która mogła wstrzymać realizację przedsięwzięcia. Inwestor Andrzej Grzybek nie krył satysfakcji z wyniku głosowania. – „Zainwestowałem już ponad milion złotych. Nie można zmarnować dotychczasowego dorobku i nakładów finansowych” – mówił podczas obrad.

Grzybek otwarcie oskarżył przewodniczącego o działanie z pobudek osobistych. – „Przewodniczący wielokrotnie próbował skłonić dyrektora i pracowników szpitala do zajęcia stanowiska przeciw inwestycji. To prywata kosztem rozwoju miasta” – zaznaczył.
Spór o odległości i błędne interpretacje
Największe kontrowersje budziła próba wciągnięcia do sporu Szpitala Psychiatrycznego w Toszku. Choć dyrekcja odmówiła zajęcia stanowiska, Kucharczyk powoływał się na rzekome zagrożenia i kilkukrotnie błędnie interpretował pismo z prokuratury. – „Ani szpital, ani prokuratura nie wnioskowały o 150 metrów. To była sztucznie tworzona przeszkoda” – podkreślał Grzybek.

Radni zrozumieli, że to prywatna wojna
Ostatecznie większość radnych nie poparła propozycji przewodniczącego. „Radni muszą zrozumieć, że dali się wciągnąć w grę przewodniczącego. Ale wciąż mogą wyjść z niej z twarzą” – apelował inwestor.
Decyzja o odrzuceniu uchwały otworzyła drogę do dalszej budowy browaru, ale jednocześnie uruchomiła procedurę odwołania przewodniczącego. Sesja 25 września ma być momentem rozliczenia jego działań.
Test dla całej Rady
Stawką jest nie tylko fotel przewodniczącego, ale i wiarygodność całej Rady Miejskiej. Jeśli radni zdecydują się na odwołanie Kucharczyka, będzie to sygnał, że samorząd w Toszku stawia interes publiczny ponad prywatne porachunki. Jeśli nie – to mieszkańcy mogą sami upomnieć się o zmianę w drodze referendum.

Fot. Portal Samorządowy, archiwum ŚPI